Jesień 2023: Czy bym się teraz wyprowadziła z dziećmi do Niemiec?
Ostatni rok dużo pozmieniał w sytuacji społecznej i gospodarczej w Niemczech. Jeśli zastanawiasz się nad wyjazdem do Niemiec z całą rodziną, warto abyś wzięła/wziął kilka czynników pod uwagę, bo możesz być bardzo zaskoczony*a.
Do napisania tego artykułu zainspirowały mnie sprawy moich klientów i trudności z jakimi się ostatnio borykają, właśnie jako osoby które się w ostatnim czasie zdecydowały na wyjazd z dziećmi do Niemiec.

Problemy z Kindergeld
Przyjeżdżając z dziećmi liczysz na to, że zaraz obok Twoich dochodów pojawi się też Świadczenie rodzinne, czyli Kindergeld. Na przykładzie moich klientów wiem jednak, że czas oczekiwania na wydanie decyzji i wypłatę tego świadczenia aktualnie bardzo się wydłużył.
Przyczyną tego stanu jest gwałtowny napływ uchodźców z Ukrainy, przede wszystkim rodzin z dziećmi, co spowodowało masowy napływ wniosków o to świadczenie do organu odpowiedzialnego za wydawanie decyzji i wypłatę pieniędzy, czyli do Familienkasse.
Ustawowy czas na wydanie decyzji o przyznaniu (lub nie) tego świadczenia wynosi 6 tygodni od wpłynięcia wniosku. Ostatnio mówi się jednak o wydłużeniu tego czasu do 12 tygodniu, choć pechowcy czekają nieraz jeszcze dłużej.
Nawet próbując dodzwonić się na oficjalną infolinię Familienkasse nie dowiemy się niestety już jak się mają sprawy z wysłanym wnioskiem. Już na wstępie nagrano wiadomość do dzwoniących z prośbą o wstrzymanie się z telefonami z zapytaniami o czas, kiedy zostanie wydana decyzja.
* Wiem, że niektórzy Polacy i tak czekali dużo dłużej niż te ustawowe 6 tygodni, szczególnie, gdy wnioski wędrowały do oddziału w Budziszynie (niem. Bautzen), który jest odpowiedzialny za przypadki rodzin, gdy jeden z rodziców pracuje w Niemczech, a dzieci przebywają w Polsce.
Niestety aktualne problemy z długim oczekiwaniem na wydanie decyzji spotykają większość petentów składających pierwsze wnioski.
Problemy z miejscami w szkole
Już ok kilku lat Niemcy borykają się z problemem braku kadry nauczycielskiej. Spora cześć kadry pedagogicznej jest już w wieku przedemerytalnym i aktualnie zaczęła się lawina przejść na emeryturę nauczycieli. Nowych chętnych do nauczania niestety brakuje.
Do tego kryzysy imigracyjne spowodowały przepełnienie szkół, a przede wszystkim klas integracyjnych (najczęściej nazywanych klasami DAZ od Deutsch als Zweitsprache, czyli „niemiecki jako drugi język”), do których trafiają na początku wszystkie dzieci innych narodowości, aby nauczyć się języka niemieckiego.
Przede wszystkim jest problem z zapisaniem dzieci na już i w najbliższej okolicy.
I dla dzieci dopiero zaczynających szkołę, czyli idących do pierwszej klasy. A chyba jeszcze jest ze starszymi dzieciakami.
Przykłady z życia:
- Dzieciaki 12 i 14, czyli już szkoła ponadpodstawowa. Zameldowane w lutym do szkoły poszły dopiero od kwietnia i to do szkoły oddalonej o ponad 20 km we wsi, choć mieszkają w jednej z dzielnic dużego miasta. 40 minut transportem publicznym, z przesiadką. Dla dzieciaka w tym wieku, w totalnie nowym miejscu i nie mogącym się porozumieć to z pewnością bardzo stresujące zadanie.
- Pierwszoklasistka przyjechała miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego. Zaraz po zameldowaniu zgłoszona do Schulamt. W międzyczasie same chodziłyśmy po szkołach w mieście – w jednej miejsca brak w klasie DAZ, w drugiej szkole tworzą taką klasę i pierwszy raz i jest miejsce. Więc zgłaszamy se do Schulamt, że chętnie to miejsce wezmą. Zapisali, powiedzieli, że powiadomią szkołę i dadzą znać. Czekamy już drugi tydzień, rok szkolny już ruszył…
- Jeszcze podczas wizyty w Schulamt z panią z poprzedniego przypadku rozmawiamy z innymi ludźmi, którzy też przyszli spróbować wywalczyć miejsca w szkole dla swoich dzieci – praktycznie sami Ukraińcy. Jedna z pań skarży się, że jej 13-latek siedzi w domu już prawie od roku…
- i zrzut ekrany jednej z wiadomości, którą dostałam od jednej z obserwatorek na Instagramie:

Może i to nie koniec świata, że dziecko sobie posiedzi w domu 2-3 miesiące, choć wiadomo szkoda tracić czas i robić dziecku zaległości w materiale i przeciągać czas aż zacznie się faktycznie uczyć niemieckiego a przede wszystkim mieć kontakt z rówieśnikami.
To najgorsze może być to, że jeśli Twoje dziecko nie jest wystarczająco duże, aby zostawać samo w domu to niestety ale nie będziesz mógł*mogła iść w tym czasie do pracy, ewentualnie utrudni znalezienie czegoś na pełny etat i będziesz zmuszony*a wziąć np. Teilzeit (czyli część etaty albo Minijob (czyli coś jak polska umowa na zlecenie).
Inflacja
Pandemia koronawirusa dała w kość całemu światu, na to za chwilę nałożyła się wojna w Ukrainie i problem z dostępem do pewnych dóbr. To wszystko przełożyło się na wzrost inflacji w bardzo wielu krajach na całym świecie.
Niemcy, podobnie jak Polska także nie zostały oszczędzone przez rosnące ceny, zarówno żywności jak i energii.
Nie będę tutaj porównywać, gdzie jest drożej, ani gdzie jest wyższa inflacja – w Polsce czy w Niemczech – bo nie taki jest cel artykułu. Chcę Wam jedynie pokazać, że wiele źródeł jest już dawno nieaktualnych i jeśli staracie się obliczyć, gdzie wyjdzie wam korzystniej mieszkać, to musicie wziąć jak najbardziej aktualne dane.
Przede wszystkim koszty żywności poszły w Niemczech bardzo do góry. Niektóre artykuły codziennego użytku, jak pieczywo, nabiał zaliczyły nieraz i podwyżki cen o ponad 100%.
Moje ulubione przykłady – chleb pszenny z Kauflanda z 0,99 € na 1,99 € w pryecigu kilku miesięcy, czy ser żółty w plastrach 400 g znów z Kauflandu z 1,99 € na 3,79 €, a nawet ywzku ketchup z 0,99 € na 1,79 €… To takie moim zdaniem najbardziej spektakularne podwyżki artykułów, które praktycznie kupuje się na codzień.
Paliwo – tu chyba nie muszę tłumaczyć. Bywały momenty, że cena diesla przebijała ceny benzyny. Teraz na szczęście ceny się ustabilizowały, niestety tanio nie jest i nie zapowiada się, aby miało się kiedyś tak stać. A koszty dojazdu do pracy, czy nawet wyjazdów do Polski, aby odwiedzić rodzinę mocno wzrosły.
No i ceny energii… Niemcy mają aktualnie mocny kryzys energetyczny. Pozamykali ostatnie elektrownie atomowe w momencie, kiedy akurat ich stabilność energetyczna stanęła pod wielkim znakiem zapytania ze wywołanie wojny przez Rosję. W dodatku mimo trudności rząd niemiecki nadal twardo brnie w ekologiczne reformy, które nie są w stanie zapenić na już pokrycia zapotrzebowania energetycznego kraju.
Ceny energii eksplodowały w zeszłym roku, jednak póki co nastroje społeczne zostały opanowane wprowadzeniem “hamulca cen energii” (Energiebremse). Na moim przykładzie: z 210 € co miesiąc za prąd zrobiło się 145 €. Fajnie, ale ten stan rzeczy ma potrwać tylko do końca 2023 roku. Więc od stycznia 2024 znów wejdą pełne stawki za prąd i gaz… A mieszkańcy mający ogrzewanie gazowe lub elekrtyczne już płaczą i odkładają pieniądze bojąc się niedopłat…
Krążą słuch, że Minister gospodarki, Habeck chce przedłużyć hamulec cen energii i gazu aż do Wielkanocy 2024 (źródło: capital.de), aby czy faktycznie zostanie podjęta taka decyzja – dopiero się okaże.
Podsumowując, te kilka głównych czynników spowodowało, że koszty życia w Niemczech w ciągu ostatnich dwóch lat znacząco wzrosły. Zwykłe życie kosztuje dużo więcej, a zarobki drgnęły ledwo troszkę w zeszłym roku w październiku, bo rząd podniósł stawkę minimalną na 12 € na godzinę, co jest i tak wciąż niewystarczające.
Rządowa komisja do spraw płacy minimalnej zaproponowała, aby od stycznia 2024 minimalna wynosiła 12,41 € za godzinę, a od stycznia 2025 stawka ma wzrosnąć na 12,83 €. Na dzień dzisiejszy, końcówka sierpnia co to na razie propozycje, ale całkiem możliwe, że wnet zapadną wiążące decyzje. Mimo wszystko, te stawki wciąż wydają mi się słabe w porównaniu do kosztów utrzymania się w Niemczech.
Gospodarka zaczyna zwalniać - wchodzi kryzys
Mimo, że o kryzysie mówi się już od pandemii, to dopiero teraz coraz bardziej widać przestój gospodarczy.
Firmy zmniejszają produkcję i przestają zatrudniać nowych pracowników. Etaty są redukowane, liczba nadgodzin maleje. Szczególnie widać to w branży produkcyjnej. Ceny wzrosły, ludzie oszczędzają, więc powstrzymują się od zakupów (np. nowych aut), przez co spada popyt a za tym produkcja.
Jeśli nie masz w Niemczech stałej pracy i dopiero myślisz o wyjeździe, to bierz pod uwagę, że w najbliższym czasie będzie dużo trudniej znaleźć zatrudnienie. Radziłabym wybrać się dopiero wtedy, gdy już będziesz miał*a nagraną pierwszą pracę, choćby po to, aby mieć za co kupić jedzenie i opłacić niezbędne rachunki.
Jest trudniej o pracę, więc na pewno atutem będzie posługiwanie się językiem niemieckim. Dlatego dobrym pomysłem jeszcze przed wyjazdem będzie poduczenie się niemieckiego, ewentualnie zrobienie np. uprawnień na wózki widłowe lub jakiś innych umiejętności zawodowych, aby być atrakcyjniejszym na rynku pracy.
Moje ulubione metody do samodzielnej nauki języka znajdziesz tutaj: Język niemiecki – jak nauczyć się samodzielnie
A może wyjechał*ś ostatnio z dziećmi do Niemiec?
Jeśli wyjechał*ś ostatnio (mam na myśli rok 2023) z rodziną do Niemiec to opowiedz proszę w komentarzu jak to u Was wyglądało. Z pewnością inni (i ja oczywiście też) chętnie poczytają o takich doświadczeniach z pierwszej ręki 🙂
Dzięki i powodzenia, jeśli się decydujecie na taki krok!